2004-10-12
Ciagle sie cos dzieje w moim zyciu....moze czasami za wiele. Tak wogole to ja i Sz. jestesmy ze soba od wtorku:) W sobote mielismy isc do tego lasu na wino i poszlismy, ale bylo strasznie zimno, to wbilismy do znajomych i tam doczekalismy rana. Wczoraj nie bylam w szkole, bo przed lekcjami bylam u Sz., on mnie namawial, zebym nie szla, tylko zostala u niego, ale ja jednak poszlam. W szkole dowiedzialam sie, ze na polskim ma pytac i namowilam O. i poszlisy do Sz. Po drodze kupilysmy cos slodkiego i u Sz. obejrzelismy "Dirty dancing" (biedny Sz. jednak wytrzymal do konca). A dzisiaj stwierdzilam, ze czas skonczyc z numerami, przekretami, wagarami itp. Czas wrocic na prosta droge...bo powoli sie gubie, moze to czas takze na powrot do Boga, bo bardzo sie od niego oddalilam...Wiem tylko, ze egoistycznie musze zaczac myslec o sobie, o tym, bym czula sie szczesliwa...i przestac przejmowac sie M. - bylo, minelo, czas zapomniec...i zyc jutrem, a nie wczorajszym dniem...