Archiwum październik 2004, strona 4


paź 04 2004 "Iron Lion Zion"
Komentarze: 1

2004-10-04

"I am on the rock and then I check a stock

 I have to run like a fugitive to save the life I live

 I'm gonna be Iron like a Lion in Zion

 I'm gonna be Iron like a Lion in Zion

 Iron Lion Zion

 I'm on the run but ain't got no gun

 See they want to be the star

 So they fighting tribal war

 And they saying Iron like a Lion in Zion

 Iron like a Lion in Zion

 Iron Lion Zion

 

 I'm on the rock (running and you running)

 I take a stock (running like a fugitive)

 I had to run like a fugitive just to save the life I live

 I'm gonna be Iron like a Lion in Zion

 I'm gonna be Iron like a Lion in Zion

  Iron Lion Zion, Iron Lion Zion, Iron Lion Zion

 Iron like a Lion in Zion, Iron like a Lion in Zion

 Iron like a Lion in Zion..."

                                          Bob Marley

                                                            "Iron Lion Zion"

 

 

arien : :
paź 04 2004 Dziwny jest ten swiat...
Komentarze: 0

2004-10-04

Wczoraj bylam u Sz. Ogladalismy "Milczenie owiec". Fajny film, chociaz ksiazka byla lepsza. Zreszta nie dokonca potrafilam sie skupic tylko na filmie...ehhh...bo obok mnie lezal Sz. Tak mialam ochote sie do niego przytulic...:) Ale wbrew moim oczekiwaniom nic z tych rzeczy nie zaszlo. Wogole caly czas myslalam co z tym buzi, bo nie chcialam przypominac o tym, zeby nie wyszlo, ze to ja chce, bo nigdy nic nie wiadomo, moze on to pisal na jaja. Jak wychodzilismy to stwierdzil, ze cos mi mial dac, tylko zapomnial co...Dziwne. Potem jak szlismy, to gadalismy na temat tego naszego wypadu do lasu. No i on spytal, co z tym jego buzi. Ja sobie tylko pochichotalam, bo mialam w planie dac mu buzi, ale w czolo, zeby go podenerwowac:P On stwierdzil, ze te buzi ma byc takie ladne:] Stanelo na tym, ze dostanie je pod klatka. Gadalismy pod ta klatka jeszcze troche, oczywiscie spoznilam sie do domu (11 min), zreszta Sz. nie chcial, zebym juz szla. Co najlepsze, wyrwalo mu sie (on tak czasami na glos mysli:] ), ze M. (moj byly), jest glupi i ze pewniebedzie mial waty, ze on...i tu urwal. Moze nie przytoczylam tego dokladnie, ale sens jest taki (przynajmniej dla mnie), ze M. bedzie mial mu za zle, ze chodzi (jak juz bedzie) ze mna:D Spytalam niewinnie o co mu chodzi. on na to, ze nic, ze ja tego nie slyszalam. No to ja poslusznie znowu glupia i nawina udawalam, ze nie wiem o co chodzi:) W koncu musialam isc. Znowu bulo: co z moim buzi? Juz nie mialam czasu, bo blam spozniona, wiec dalam mu odrazu buzi w usta...ON skomentowal to "No, ladne" (bo w koncu chcial ladne buzi) i poszlam. Serce potem walilo mi niesamowicie przez pol nocy, krecilo mi sie w glowie, poprostu odlot...chyba sie zakochalam:) A wogole to wczoraj w gazecie czytalam wlasnie artykol na temat milosci, ktora ma swoj poczatek w przyjazni, czy mozna sie zakochac w przyjacielu i czy warto. Byly tam takie symptomy zakochania i coz, wiekszosc z nich to ja mam. Chyba faktycznie wpadlam w to po uszy, ale juz nie chce sie przed tym bronic:) Dzisiaj powinnam dostac od niego smsa jak z jutrem, bo idziemy do mojego bylego po mojego miska (takiego wielkiego psa). Bo kiedys dalam mu na przechowanie tego psiaka, bo ja nie mam go gdzie trzymam, za duzo jest, a moj byly mial wielgachny pokoj. A teraz Sz. sam chcial go miec u siebie, wiec pojdziemy po niego. Co prawda ja nie wiem gdzie Sz. go postawi, ale to jego problem:P Ja sie z tego ciesze. bo u Sz. bedzie piesek bezpieczniejszy -  M. go chyba maltretowal (zle ten misiek wygladal, taki jakis splaszczony:/) Tylko nie wiem jak mam sie teraz wobec Sz. zachowac, czy to buzi cos zmienilo w naszych ukladach, czy jeszcze nie. Dlatego tak to sobie musze wszystko wykombinowac, zeby to on sie musialm pierwszy przywitac, a potym to bede wiedziala (chyba) wszystko. Poprostu z Sz. to nie taka latwa sprawa, widze, ze sie do tego wszystkiego zabiera, tylko nie wiem, czy ma jakis konkretny plan, czy poprostu nie zabardzo wie jak to wszystko zorganizowac.

arien : :
paź 03 2004 Pechowy dzien - ciag dalszy...
Komentarze: 0

2004-10-03

Wczoraj to jednak byl naprawde pechowy dzien. Oprocz tego, ze zgubilam te pieniadze, to jeszcze zdarzyly sie inne pechowe rzeczy. Moj brat nagral mi na CD-rw dla Sz. rozne mp3 i takie tam, ja je wybieralam, a potem skasowalam je z dysku, bo stwierdzilam, ze po co mam zajmowac miejsce, a i tak musze wszystko gdzies zgrac, bo brat formata robi. No i u Sz. sie okazalo, ze na plycie nic nie ma. Sie zdenerwowalam niezle. Potem na imprezie brzuch mnie zaczal bolec (prawdopodobnie wzdecie lub cos takiego,spowodowane tym, ze za szybko jadlam, zeby sie nie spoznic). I dzeki temu cala impreze przesiedzialam, bo ruszyc sie nie moglam, tak mnie bolalo. Ale zdarzylo sie takze cos pozytywnego. Sz. mial nagrac ''Milczenie owiec'', ale musialby kabel do anteny robic, a jemu sie nie chcialo. No to powiedzialam, ze jakos mu sie odwidziecze, tylko niech wymysli jak. A on mi smsem napisal, ze zrobi ten kabel jak mu dam BUZI i pojde z nim do lasu na wino:) Z tego buzi sie ucieszylam, chociaz buzi tak odrazu mu nie dam, najpierw go podraznie tzn. dam mu buzi w czolo, bo w koncu nie napisal gdzie:P A jak bedzie sie burzyl (a mam taka nadzieje) to sie spytam gdzie chce to buzi:P Ciekawe co dzisial z tego wyniknie:) A wogole to wczoraj mu robilam masaz za ta koszulke ze Slayera:) Jak go robilam, to mialam taka ochote sie przytulic do niego...ehhh

arien : :
paź 02 2004 Dlaczego ja zawsze mam pecha???!!
Komentarze: 1

2004-10-02

A mialo byc tak pieknie...Dzisiaj ide na osiemnastke do kumpeli. WIec umowilam sie z innymi kumpelami, ze przyjade do nich i pojdziemy kupic prezent, a przy okazji mama dala mi 60 zl na ksiazki do szkoly. Wsiadlam sobie do autobusu, juz chcialam sobie usiac, siegam do kieszeni, a tam pieniedzy niema, jest tylko komorka i drobne, a 60 zl wyparowalo...Wysiadlam na nastepnym przystanku i zaczelam wracac droga, ktora przyszlam. Mialam jeszcze nadzieje, ze moze pieniadze zostaly w domu, ale ani po drodze ich nie bylo ani w domu. Siadlam i zrozpaczona zaczelam ryczec. Naszczescie zadzialal moj instynkt samozachowawczy i zdrowy rozsadek (jak dobrze, ze przynajmniej mam te przydatne  cechy). Zaczelam kombinowac skad wziac pieniadze. Swoich mialam tak z 14 zl, przez tydzien uzbieram 8 z groszami, powiem ze 10 zgubilam, rajstpy kupie za 8, a powiem ze kupilam za 9, "kupie" jeszcze drozdzowke i picie i wyszlo mi, ze musze zwrocic 38 zl. Szkopol w tym, ze pozyczylam je z pieniedzy, ktore musze zaplacic za Avon, wiec do czwartku musze jeszcze kase skombinowac, ale nie jest tak zle. Tylko strasznie mnie to wydarzenie dobilo, bo jak mozna 60 zl zgubic???? To trzeba byc mna. Mam tylko nadzieje, ze te 60 zl znalazl ktos kto naprawde ich potrzebowal, moze jakas matka, ktora dzieki nim kupi jesc swoim dzieciom, bo swiadomosci, ze mogl je znalezc jakis smarkacz i przepic to nie zniose:/ Licze, ze Sz. mi dzis humor poprawi, bo ide do niego przed impreza:)

arien : :