Archiwum październik 2004, strona 3


paź 13 2004 Jesienna melancholia czy szkolna depresja?...
Komentarze: 0

2004-10-13

Moj dobry nastroj rozwial sie niczym pyl...taaa...i znowu lapie dola...ehh Wogole duuzo dzisiaj filozofuje i mysle sobie nad roznymi rzeczami. Jutro mam maraton matematyczny - 24 h z mata:D Zaczynamy jutro o 10, konczymy w piatek o 10:) Nie lubie maty, ale powinno byc fajnie, moja klasa idzie cala:) Przynajmniej bedziemy mieli piatek wolny od lekcji:)

arien : :
paź 12 2004 Zakrecona, zakrecona...nie to nie ja sie...
Komentarze: 0

2004-10-12

Juz wiem po co kobiety czytaja kobieca prase typu "Twoj Styl" - takie gazety pozytywnie nakrecaja. Poczytalam troche,a ile energii mam w sobie i checi do dzialania i zmian. Po pierwsze: zdecydowalam sie - robie wlosy na ognista czerwien, niech sie dzieje co chce, najwyzej bede straszyc:D; po drugie: mam ochote kupic sobie nowe ciuchy (nie mam kasy, ale cos wymysle), ale takie calkiem inne niz normalnie nosze, jakies kolorowe, najchetniej w kolorach jesieni - cieply braz, czerwien, pomarancz itp.:) Oj zachciewa mi sie:D Moze jutro juz zrobie ten kolor na glowie:D Najwyzej Sz. dostanie zawalu, ale jestem dobrej mysli, ze bedzie ladnie:) Poza tym od paru dni bardzo intensywnie odczuwam potrzebe "wyzycia sie" pod wzgledem artystycznym:) Nie wiem, moze znowu zaczne rysowac, a moze grac na gitarze, moze pisac wiersze i opowiadania - nie wiem, ale wiem, ze cos zrobie, grunt to dzialac:)

arien : :
paź 12 2004 Isc prosta droga...
Komentarze: 1

2004-10-12

Ciagle sie cos dzieje w moim zyciu....moze czasami za wiele. Tak wogole to ja i Sz. jestesmy ze soba od wtorku:) W sobote mielismy isc do tego lasu na wino i poszlismy, ale bylo strasznie zimno, to wbilismy do znajomych i tam doczekalismy rana. Wczoraj nie bylam w szkole, bo przed lekcjami bylam u Sz., on mnie namawial, zebym nie szla, tylko zostala u niego, ale ja jednak poszlam. W szkole dowiedzialam sie, ze na polskim ma pytac i namowilam O. i poszlisy do Sz. Po drodze kupilysmy cos slodkiego i u Sz. obejrzelismy "Dirty dancing" (biedny Sz. jednak wytrzymal do konca). A dzisiaj stwierdzilam, ze czas skonczyc z numerami, przekretami, wagarami itp. Czas wrocic na prosta droge...bo powoli sie gubie, moze to czas takze na powrot do Boga, bo bardzo sie od niego oddalilam...Wiem tylko, ze egoistycznie musze zaczac myslec o sobie, o tym, bym czula sie szczesliwa...i przestac przejmowac sie M. - bylo, minelo, czas zapomniec...i zyc jutrem, a nie wczorajszym dniem...

arien : :
paź 07 2004 Ja juz nie moge...
Komentarze: 0

2004-10-07

Co za okropny dzien...ehhh. Oczywiescie nie wyspalam sie, w szkole okazalo sie, ze nie mamy matmy, czyli 2 pierwsze lekcje byly wolne, ale na drugiej kazali nam grabic liscie, przez co niedouczylam sie na fize i dostalam 4+ (chociaz i tak myslalam, ze mi da 3). Potem na cale szczescie przelozyla klasa sprawdzian z histy. A wogole byly dzisiaj kombinacje z wycieczka, bo rano brakowalo nam jednego opiekuna i 4 osoby musialyby jeszcze jechac. Jak ten problem rozwiazalismy, to sie okazalo, ze nauczycielka, ktora miala byc na wycieczce naszym wychowawca nie uprawnien kierownika wicieczki - czyli nie mozemy jechac:( Sa jeszcze niewielkie nadzieje, ze cos tam zalatwili, ale watpie:/ Wczoraj na teatr przyszedl M. z...A. No O. stwierdzila, ze A. faktycznie jest dziwna. Dziwne mialam odczucia jak na nich patrzalam. Ale co sie bede przejmowac, w koncu mam Sz. Mysle, ze chyba mozna uznac, ze jestesmy para. Oby sie nieokazalo, ze to tylko ja tak mysle. Sz. jest slodki i czuly...moze cos z tego bedzie naprawde. W sobote idziemy do lasu:) Jesli nie umre ze strachu to bedzie fajnie:)

arien : :
paź 04 2004 Skonczyl sie pech, powrocilo szczescie...:D...
Komentarze: 0

2004-10-04

Dzis mam naprawde szczesliwy dzien. Caly ranek uczylam sie na polski, bo babka miala pytac z "Wesela". Przyjezdzam do szkoly, a tam okazuje sie, ze nie ma 2 polskich i ze po pierwszej wychowawczej idziemy do domu, tylko musimy sobie od drugiej grupy przepisac fizyke (bo po polskich moja grupa miala miec biole). I tak wrocilam do domu o 15, a nie jak normalnie o 17:30:) Jeszcze musze koszulke od Sz. wyprac i jutro w niej pojde do szkoly i do mojego bylego po tego psa. A swoja droga ciekawa jestem, czy zauwazy ze to koszulka Sz., no i co sobie pomysli wogole jak przyjdziemy. Bo jemu by chyba tez nie wpadlo do glowy, ze my mozemy cos tego ze soba. Zebym ja tylko wiedziala na czym stoimy...:D Przez caly dzien krazy mi po glowie wspomnienie tego buziaka - niby taki niewiny, a jednak jaki slodki, no i jego komentarz, ze byl ladny:) W sumie czuje niedosyt, ale to tylko zaostrza moj apetyt i chyba dobrze, ze tak jest:) Takie niedopowiedzenia i niepewnosc ma swoj urok:D

arien : :