Archiwum listopad 2004, strona 1


lis 20 2004 "Huhu-ha, huhu-ha, nasza zima zla...":)
Komentarze: 1

2004-11-20

Wczoraj mialam naprawde dobry dzien. Do szkoly poszlam na 7:10. Pierwszy angielski jakos zlecial, na drugim mialam byc pytania. Ide sobie po korytarzu na przerwie pomiedzy angielskimi, a tu mnie kumpel z klasy zaczepia i mowi, ze zaraz mamy olimpiade z wosu:]On tez sie dopiero co dowiedzial, ale przynajmniej mielismy mila niespodzianke:)I dzieki temu nie spytala mnie z angola, a na fizyce nie mogla nas spytac, a o fizyke bardzo sie martwilam, bo nic nie umialam:]Po fizyce poszlam na sprawdzian z gery, poszedl srednio, ale 4 bedzie. A reszte lekcji olalam i poszlam do domu, bo skoro jestem zwolniona ze wzgledu na olimpiade, to co bede siedziec w szkole. Przyszlam do domu (naszczescie po drodze nie padalo), patrze za okno, a tam wieje, leje - istny armagedon. Swiatlo mi mrygalo, komputer sie zrestetowal, telwizor wylaczyl. Potem deszcz zamienil sie w snieg i swiat zaczal robic sie bialy...Zauwazylam to dopiero pozniej, wiec moje zdziwienie bylo ogromne, gdy zobaczylam przez okno snieg, ale za to jak sie ucieszylam:) Niby nic takiego- snieg, ot cos bialego, mokrego i zimnego, co bedzie lezalo wszedzie przez pare miesiecy, utrudnialo jazde kierowca, powodowalo zwiekszenie sie ilosci zlaman roznych konczyc i nie tylko, utrudnialo dojscie gdziekolwiek itp. Ale lubie snieg, bo kojarzy mi sie ze swietami, zabawami na sniegu, dupolotami...tak, uwielbiam chodzic ze znajomymi na dupoloty. Taka stara koza ze mnie, a jeszcze z tego nie wyroslam. Od dwoch sezonow mam stala paczke "dupolotowcow". 5 min ode mnie jest park i duuuuzo gorek. Przez caly dzien pelno tam bachorow, ale za to tak ok 20 jest pusto, ciemno i mozna szalec - wszystkie gorki dla nas:D Wczoraj z oaza szlismy do kosciola sw. Karoliny na spotkanie tyskiej mlodziezy. Miala byc msza, konferencja ks. Jacka Plecha (bardzo milo go wspominam, bo to on przygotowywal mnie do komunii),a potem koncert Magdy Aniol. Okazalo sie, ze ks. Jacka nie bylo, bylo za to arcybiskup (ale nie nudzil na kazaniu jak zwykle:). Byl takze ks. Adam Pradela, ktorego mialam okazje poznac na rekolekcjach w Krakowie. A po mszy koncert. Byl naprawde super. Magda Aniol troche sie zmienila - obciela wlosy, nosi okulary. Ale przecudnie spiewa. A najwazniejsze jest to, ze jej piosenki sa doskonalym sposbem ewangelizacji. Takiego koncertu potrzebowalam. I chociaz bylo zimno, to rozgrzalismy sie wspolnym spiewem i klaskaniem. Wyszlam z kosciola we wspanialym humorze, z radoscia w sercu, i jeszcze ten snieg...ehhh. Takie momenty w zyciu sa naprawde wspaniale, dla nich warto zyc...

arien : :
lis 18 2004 Deszczowy dzien...
Komentarze: 2

2004-11-18

Pada i pada. Mokro, zimno, szaro. Ale za to jak przyjemnie siedzi sie w cieplutkim i suchym domu:] Nie bylam dzisiaj w szkole, bo bylam w szpitalu na badaniu. Wczoraj bylam u pani dermatolog, dzisiaj mi zrobila dodatkowo badanie, no i okazalo sie, ze wszystko jest w porzadku. Ulzylo mi:) Dzis zrobilam cos, czego nie powinnam, ale nie moglam sie powstrzymac: rozciagalam sie. Doszlam do wniosku, ze brakuje mi tego, kiedy sie rozciagalam bylam w zdecydowanie lepszej kondycji psychicznej. "W zdrowym ciele zdrowy duch" - cos w tym jest. Rozciaganie dawalo mi taka frajde, nawet jesli bolalo, a na efekty trzeba bylo czekac. Naprawde mi tego brakuje i dlatego dzis pozwolilam sobie na troche cwieczen. Teraz mnie wszystko boli:] Nie ma jak sadomasochizm:] Chyba raz w tygodniu bede sobie robila takie cwiczonka, bo chociaz nie powinnam ze wzgledu na moj kregoslup, to jednak teraz potrzebuje tego, zeby nie zwariowac:)

arien : :
lis 16 2004 Czasami tak bywa...
Komentarze: 0

2004-11-16

Czasami tak bywa, ze nic nam sie nie chce, tak bez powodu, ze lezelibysmy i nic nie robili...no i wlasnie teraz tak mam:] A musze sie uczyc geografii:/Wogole to chyba bierze mnie jakies przeziebienie, bo sie zle czuje. Zaczyna mnie dopadac po raz kolejny jesienna depresja, chociaz teraz ma ona inne zabarwienie...Nie lubie takiej pogody - zimno, mokro, ciemno...Zbyt oddzialowuje na mnie i moj nastroj...to dziwne jak taka zwykle pogoda dziala na czlowieka, ale uswiadamia to przynajmniej, ze jestesmy czescia tego swiata, ze my wplywamy na niego, a on na nas. Boje sie jutrzejszej wizyty u lekarza. Chcialabym, zeby mi powiedzial, ze panikuje, zeby mnie nawet wysmial, ze robie halo z niczego...chcialabym, tylko wiem, ze nie moze tak zrobic, bo takich rzeczy sie nie bagatelizuje, dla pewnosci tak czy siak bedzie trzeba zrobic badania. Boje sie...W zasadzie czemu niby mialabym miec raka, mam niewielkie prawodpodbienstwo, tylko ze ludzie z rakiem tez nie sadzili, ze moga go miec...Dlaczego mialabym to byc ja, a z drugiej strony dlaczego nie? Czuje sie teraz taka bezradna, pozostaje mi tylko czekanie, a to jest najgorsze. Zle mi z tym, tymbardziej, ze o moich podejrzeniach nie wie nikt, mamie mowilam, ale ona to zbagatelizowala i pewnie mysli, ze panikuje. Rozumiem ja, to taki mechanizm obronny przed najgorszym. Nie chce mowic ani O. ani Sz., bo mam nadzieje, ze wszystko bedzie ok, a gdybym im powiedziala to poczulabym jeszcze bardziej zagrozenie, jakie nade mna wisi. Nie chce dopuszczac do siebie mysli, ze moze pojsc cos zle...Pozostaje mi zaufac Bogu i miec nadzieje, ze tylko mam schizy...

arien : :
lis 16 2004 Na dworze okropnie, a we mnie ...swieci Sloneczko:)...
Komentarze: 0

2004-11-16

Chyba zaczynam sie zakochiwac...ehhh:)Czuje naparwde zadowolona, nawet jak mi sie zle kula w szkole, to Sz. zawsze mnie pocieszy:)Jest mi z nim naprawde dobrze, a jednoczesnie nadal nie moge sie nadziwic, ze tak mozna...tzn. ze moze byc tak dobrze. Bo ani razu jeszcze sie nie klocilismy, ani razu jeszcze przez niego nie plakalam, nie zloscilam sie na niego itd. Z M. to bylo na porzadku dziennym, przywyczailam sie do takich rzeczy, a tu nic z tego...I bardzo dobrze:) Najlepsze sa jego nocne smsy:D Spie sobie i slysze: bzzzz...Patrze na komorke - sms przyszedl. Otwieram a tam: "Ide spac.SLODKICH SNOW KOCHANIE (:*(:*(:*(:*....(duzo tego bylo)...(:-)". Po takim smsie od razu lepiej sie spi:)  Jutro ide do lekarza, troche sie boje, przypuszczam, ze bedzie mi kazal zrobic jakies badania, bo tak na oko to on raczej nie stwierdzi czy to jakis nowotwor czy nie...I znowu czekanie w niepewnosci...ehhh. Oby tylko wszystko sie dobrze skonczylo...

arien : :
lis 12 2004 Sen...tylko o tym marze..:]
Komentarze: 2

2004-11-12

Wlasnie wrocilam do domu po imprezie i probie teatru, chce mi sie bardzo spac, ale moze po kolei zaczne. Wczoraj impreze osiemnastkowa robila O. Rano pomagalam jej piec ciasta, potem mialam korki z angola, a pozniej impreze. Oprocz normalnego prezentu ode mnie i Sz. dostala wino z jezyn domowej roboty z etykietka Ola, rocznik 1986, 18% i z opisem winka:)Impreza byla srednia, bo zrobilo sie pare rozrob, pare osob sie za bardzo uchlalo itp. Ale ja bylam zadowolona, bo zaszylam sie w kuchni z Sz., pilismy nasze winko z jezyn i milo bylo:) A kolo 4 poszlam do niego i sobie razem lezelismy pod pierzynka i gadalismy:) O 7 pojechalismy do mnie (ja kluczy nie mialam, bo dalam na prezchowanie O.). I jak juz Sz. sobie poszedl, to sie okazalo, ze u mnie nikogo nie ma. Napisalam mu smska jak wyglada sytuacja, a on odpisal, ze moge do niego przyjechac. Dostalam jesc, herbatki z cytryna i znowu pod kolderke z Sz. Potem pojechalam na probe, na ktorej bylam ledwo przytomna, ale proby nie bylo, bo za malo osob przyszlo. Doszlam podczas tej imprezy i wogole ostatnich wydarzen, ze dobrze zrobilam wybierajac Sz., a nie D. D. byl chwilowym kaprysem, cielesnym zauroczeniem, fascynajcja nieznanym, a Sz...chyba sie w nim zakochuje:) Jest mi z nim cudownie, jemu zreszta ze mna chyba tez:) Jest wspanialy i nie potrafie znalezc w nim wad, co nie znaczy, ze jest jakims lalusiem itp. Poprostu to jest chyba to i nie zamienie go na D. Kazda chwila z Sz. jest magiczna, tak jak on sam....

arien : :