Archiwum 16 kwietnia 2005


kwi 16 2005 Zdam mature - gwaracje juz mam:]
Komentarze: 1

2005-04-16

Bylam dzis w Czestochowie. Mialam jechac z O. i ze znajomymi pociagiem, ale sie okazalo, ze wszyscy chciceli jechac, a jak co do czego przyszlo to sie wszyscy wykrecali. Wiec ostatecznie pojechalysmy z moimi rodzicami autem. Bylysmy tam ok. 8:45, poszlysmy na wieze(duzo tych schodow bylo, za to widok wspanialy), potem akurat w kaplicy Matki Bozej byla masza za maturzystow:] I po mszy chcialysmy przejsc na kolanach wokol oltarza (taki zwyczaj tam jest), ale byla straszna kolejka, a mysmy tyle czasu nie mialy, bo umowilysmy sie o 11 z rodzicami przy aucie. Kleknelysmy sobie kolo kolejki, bo za barierkami bylo za duzo ludzi, chcialysmy sie troche pomodlic i pojsc. No to sie modlimy i nagle z kolejki zaczepia nas jakas starsza pani i pyta czy my tez chcemy do kolejki, to odpowiedzialam, ze bysmy chcialy, ale kolejka za dluga, a nie mamy tyle czasu. No to ona nas wepchnela przed siebie i bylysmy juz dzieki temu prawie na poczatku, wiec przeszlysmy sobie na kolanach wokol oltarza. Obraz, trzeba przyznac, jest przecudny, naprawde robi wrazenia, cale to srebro, zloto, rozne klejnoty, piekne...I ten wizerunek Matki Boskiej, taki smutny, ale zarazem taki piekny...Za to podloga strasznie nierowna(pelno wglebien, bo tylu ludzi po niej szlo na kolanach), ale w sumie fajnie sie szlo:] Potem poszlysmy do bazyliki, a tam akurat bylo blogoslawienstwo, to sobie ukleknelysmy, bo ksiadz chodzil i blogoslawil kazdego indywidualnie. Caly czas oczywiscie robilismy zdjecia. Jeszcze poszlysmy do dwoch kapliczek i juz szlysmy na miejsce spotkania z rodzicami, ale O. wpadla na pomysl, ze moglybysmy sobie kupic medalik i go poswiecic, a potem ubrac na maturze. No jak pomyslalysmy, tak zrobilysmy. Kupilysmy medaliki, poszlismy do "stoiska" na placu, gdzie ksiadz swiecil nabytki. Po poswieceniu poszlysmy na parking, potem jeszcze do WC. Mama kupila mi i O. frytki i lody wloskie smietankowe w polewie czekoladowej - pyszne, moje pierwsze, wiosenne lody wloskie. Byly naprawde dobre, takie geste, smietankowe, bez grudek lodu czy cos w tym stylu, mniam:) I wlasciwie na tym skonvzyl sie nasz pobyt w Czestochowie. W aucie uczylysmy sie, a pod koniec to spalysmy (bo rano musialysmy wczesnie wstac). Bardzo ciesze sie z tego wyjazdu, jakos przynioslo mi to wewnetrzny spokoj:) W koncu wstapila we mnie nadzieja, ze moze nie bedzie tak zle. Po maturze chyba pojade z O. podziekowac Jasnogorskiej Pani za pomoc:)

"O Matko z Czestochowskiego Wizerunku,

Pani Jasnogorska, Jutrzenko Wolnosci,

Zrodlo Swiatla i Zycia dla nas,

Badz Matka, badz Matka naszego zawierzenia"

arien : :