Archiwum 11 lutego 2005


lut 11 2005 ******
Komentarze: 2

2005-02-11

I znow mamy piatek. Wszedzie mokro, ciapa na chodznikach - czyli tzw odwilz przyszla:] A ja dalej w niezaciekawym humorze:/ Jakos wszystko mnie irytuje. I dobija i meczy.A dziejszy dzien moze nie byl taki zly, nieliczac ranka...Rano, godzina 6:00. Cieno za oknem, w kuchni ciemno, w duzym pokoju spia spokojnie rodzice, bo wolne maja, wiec nie musza jeszcze wstawac, w malym pokoju pochrapuje moj brat (dzisiaj w nocy myslalam, ze go udzusze poduszka, bo tak zaczal chrapac:/ - normalnie nie chrapnie), drugie lozko pustwe...W przedpokoju ciemno, za to w lazience sie pali...hmmm..otwieramy dzrwi i widzimy....mnie! Siedze sobie o godzinie 6 rano w lazience, otulona kocem, oparta o zakafelokowana wanne, w rekach trzymam altas geograficzny i mapke konturowa, na muszli (oczywiescie zamknietej) stoi kubek z kawa, ktora od czasu do czasu beztrosko popijam. I tak ostatnio wygladaja moje poranki. Zmienia sie tylko przedmiot trzymany w dloniach - dzis byl to atlas, wczoraj kartki z fizyki. To tez mnie dobija, ze nie mam sie gdzie uczyc - w duzym pokoju rodzice spia, w kuchni za malo miejsca, w moim pokoju brat - tylko lazienka pozostaje. Juz zdazylam sie do niej przyzwyczaic. Aczkolwiek trzeba przyznac, ze jest to raczej nietypowe miejsce na nauke:] Ostatnio ciagle sie niewysypiam i to tez mnie denerwuje. Denerwuje mnie jeszcze brak pieniedzy, za duzo nauki, za malo rozrywki i czasu na cokolwiek. Zaczynam sie zamieniac w sfrustrowanego potwora...taaa....Jedyna rozrywkla, jaka mam ostatnio to czytanie "Ferdydurke" Gombrowicza. No coz, ksiazke ciekawa, a napewno nietypowa. W absurdzie tej ksiazki odnajduje troche spokoju i ukojenia dla mych nerwow...Ehhh..."-Uciec - mruknal - uciec...Do parobkow...Do tych prawdziwych chlopakow, co nad rzeka konie pada i kapia sie...";)

arien : :