Archiwum 08 stycznia 2005


sty 08 2005 I po studniowce...
Komentarze: 2

2005-01-08

Tyle przygotowanian, staran, pieniedzy i juz po wszystkim - jednak warto bylo:) Ale moze po kolei. W nocy, przed studniowka, nie moglam zasnac, krecilam sie z boku na bok, w koncu jak zasnelam, to byl to bardzo nerwowy sen. Rano jeszczed poszlam do kosciola (Trzech Kroli - trza bylo isc:/), potem z O. poszlam na targ kupic czerwona podwiazke. Z podwiazkami to byl problem, bo byly duze, drogie i brzydkie, ale nam udalo sie kupic fajne i tanie, zreszta i tak byly tylko do zdjecia:) POtem w domciu umylam naczynia i wskoczylam do wanny. Polezalam sobie, odmoczylam sie, wiec wzielam sie za paznokcie. Malowanie paznokci przed jakakolwiek impreza to moja pieta Achillesowa - wyglada to zazwyczaj tak, ze maluje je dlugo, po czym przed wyjsciem gdzies mi sie cos odcisnie i sie wkurzam i zmywam wszystkie paznokcie. Pomalowalam jedna reke, drugiej nie zdazylam przed fryzjerem. U fryzjera zeszlo nam (bylam z O.)1,5 godz, bo jeszcze makojaz robilismy tam u kosmetyczki. Mialam upiete do gory swoje naturalne loki i do tego przypiete takie poskrecane pasemka, a z przodu pare luznych pasemek. No calkiem ladne bylo. Z makijazem to sie nie poznalam:D Po tych zabiegach pojechalam do domu, tata pojechal po Sz., a ja sie zaczelam ubierac. Co za nerwy:/ O malo co fryzury nie zburzylam przy ubieraniu kiecki, ale jakos sie udalo. Potem musialam zrobic cos z prawa reka, bo wczesniej zdazylam ja pomalowac, ale skorki trzeba bylo wytrzec - tym zajal sie moj brat, a potem Sz.:D I w koncu, jak sie doczekalismy na O., jak sie ona ubrala, po sesji zdjeciowej (pozowalam takze z roza, bo dostalam od Sz.:), po tym jak sie Sz. wracal po moj szal, a ja po moj perfum, a szal znalazl sie w siatce na dole, po panice, ktora robilam w aucie, bo zapomnialam kwiatka (zeby wiedzieli, ze biore kasete ze studniowli i mnie krecili), w kocu pojechalismy. Troche bladzilismy, ale znalezlismy dzieki pomocy "tubylcow" lokal "Kuban" w Pszczynie:) Okazalo sie, ze przy wejsciu wcale nie sprawdzali, wiec bez problemu alkohol wszyscy wniesli:) Poszli do szatni, potem zajelismy miejsca przy stoliku. Mielismy opoznienie, bo nie wszyscy nauczyciele dojechali. Ja naszczescie zdobylam nowy kwiatek, ku mej wielekij radosci:) Potem zaczeli poloneza (tego udziwnionego:). a potem moja klasa i jeszcze jedna zaczela juz normalnego. I w tym momencie zabraklo pradu - jakas awaria:) Trwala pol godz, w tym czasie podali jedzenie, a po jedzeniu wznowiono poloneza, ale juz klasami. Po polonezie krotkie przemowienia i zaczela grac kapela. Trzeba przyznac, ze fajnie grali. Raz grala kapela , a raz dj. Wodzirej tez byl fajny. Byl konkurs tanca, byl kankan, byl szampan...Jedzonko tez bylo dobre. Wytanczylam sie i teraz bola mnie stopy (ach te obcasy), jeszcze dostalam w stope z obcasa i mam siniaka:/ Ale trzeba przyznac, ze impreza byla super. Mialam ubaw jak zobaczylam moja anglistke i historyczke (obie sa bardzo niziutkie) jak sobie cos tam wywijaly na parkiecie. Wino, ktore kupilismy, okazalo sie strasznie kwasne - pilam je z cola:) Za to byly pyszne W-Z-ki:) Autobus do Tychow jechal o 4:30. Pojechalismy do Sz. i tam sobie jeszce gadalismy do rana. Potem poszlismy do mnie i zostal u mnie do 12:) On tez sie dobrze bawil i nawet tanczyl, a ja balam sie, ze bedzie siedzial caly czas, a to on mnie ciagnal na parkiet. Chociaz az zal mi bylo, jak widzialam - taki niezaradny byl na tym parkiecie, ale doceniam to co zrobil dla mnie. Chyba nawet bedzie chcial pojsc na swoja za rok, a wiec ja tez moze pojde...Wiec za rok, mam nadzieje, znow nie to wszystko czeka:)

arien : :