Archiwum 24 maja 2004


maj 24 2004 Co za dzien....
Komentarze: 1

2004-05-24

Dzien zaczal mi sie pechowo. Wstalam sobie skoro swit (5:30), umylam, zjadlam dobre sniadanko i zaczelam sie uczyc biologii, bo mialam miec sprawdzian z genetyki. A do szkoly mialam na 11:40. O 9:55 poszlam sprawdzic jak mi jada jakies autobusy i cos mnie tknelo, zeby sprawdzic plan lekcji. No i sprawdzilam:] Okazalo sie ze mialam na 9:45 (czyli na angielski nie mialam szans zdazyc, a mielismy pisac dluzsze wypracowanie), a druga byla biola. Zpanikowana wylecialam z domu, dojechalam do szkoly, gdzie okazalo sie, ze piszemy na pierwszej biologii,a nie na drugiej. Pisalismy na grupy, najpierw pol klasy przez 20 minut, potem druga polowa. Ja bylam w pierwszej polowie. Sprawdzian byl glupi, pytania podchwytliwe i z kosmosu. A na polrocze bylo tak pieknie, mialam 6 z bioli...ale mam nadzieje, ze da mi ta 5. Potem byla matma, gdzie dowiedzialam sie, ze z kartkowi, ktora pisalismy dostalam 4, a nie 5, chociaz teoretycznie powinnam, ale babkoa mi nie chciala dac jednego punktu, chociaz mi sie nalezal (te praktykantki, mysla, ze im wszystko wolno). Na angolu pisalam wypracowanie, ale nie zdazylam, a wszyscy zdazyli dokonczyc. Ale za to dwoje z angola poprawilam na 4, jestem z siebie dumna (mialam 26/30 punktow:D ). Wracajac ze szkoly na pocieszenia kupilam sobie takiego wafla w cukierni, ale jak na zlosc okazal sie mniej dobry, niz na jakiego wygladal:( Pech  mnie dzisiaj przesladuje. Ale pocieszam sie, ze musze tylko wytrzymac do soboty do godziny 4:00. Jade wtedy na Lednice (moj facet tez jedzie), bedzie cudownie:)))))

arien : :