Archiwum 01 stycznia 2005


sty 01 2005 Noc Sylwestrow...
Komentarze: 3

2005-01-01

Spedzilam naprawde urocza noc z Sz. Nie wypilismy za duzo ( ja tylko 1 piwo - imbirowe, nawet dobre:)Niepowiem, dzialo sie wiele. Powiedzmy, ze baardzo wiele...Ale jestem zadowolona. Zaskoczyl mnie takze rano. Poszedl mnie odprowadzic, bo mialam isc na 9 do kosciola.. Jakos dziwnie brzuch mnie bolal. Stalismy sobie jeszcze chwilke pod kosciolem, a on stwierdzil, ze moglibysmy RAZEM pojsc na msze na 17 do innego kosciola. Zatkalo mnie. On. ktory zafascynowant jest poganstwem, Slowianami i jest total anty koscielny i on chce isc ze mna na msze. Dla mnie to jest niezwykle, bo np moj byly M. nie wpadl by na taki pomysl, zeby w ten sposob zrobic mi przyjemnosc. A Sz. tak i to jest w nim cudowne, ze dba o mnie i mu faktycznie zalezy. Zreszta w nocy duzo o nas rozmawialismy, jakie to dziwne, ze jestesmy razem. Niby sie roznimi, a jednak jest nam ze soba dobrze. Zrozumialam, ze byloby bledem porzucenie Sz. dla D., bo nie ma co sie oszukiwac, ale z D. to jest dziwn jakis, irracjonalny pocicag do jego osoby. A z Sz. moze mi wyjsc. To, ze jeszcze go nie kocham o niczym nie swiadczy. M. tez pokachalam dopiero po jakims czasie. A Sz. jest o wiele lepszy od M. I jeszcze mi powiedzial, ze M. duzo stracil, ze nie jest juz ze mna, a ja wiem, ze ja bym wiele stracila bedac dalej z nim.

arien : :