Komentarze: 0
2004-10-03
Wczoraj to jednak byl naprawde pechowy dzien. Oprocz tego, ze zgubilam te pieniadze, to jeszcze zdarzyly sie inne pechowe rzeczy. Moj brat nagral mi na CD-rw dla Sz. rozne mp3 i takie tam, ja je wybieralam, a potem skasowalam je z dysku, bo stwierdzilam, ze po co mam zajmowac miejsce, a i tak musze wszystko gdzies zgrac, bo brat formata robi. No i u Sz. sie okazalo, ze na plycie nic nie ma. Sie zdenerwowalam niezle. Potem na imprezie brzuch mnie zaczal bolec (prawdopodobnie wzdecie lub cos takiego,spowodowane tym, ze za szybko jadlam, zeby sie nie spoznic). I dzeki temu cala impreze przesiedzialam, bo ruszyc sie nie moglam, tak mnie bolalo. Ale zdarzylo sie takze cos pozytywnego. Sz. mial nagrac ''Milczenie owiec'', ale musialby kabel do anteny robic, a jemu sie nie chcialo. No to powiedzialam, ze jakos mu sie odwidziecze, tylko niech wymysli jak. A on mi smsem napisal, ze zrobi ten kabel jak mu dam BUZI i pojde z nim do lasu na wino:) Z tego buzi sie ucieszylam, chociaz buzi tak odrazu mu nie dam, najpierw go podraznie tzn. dam mu buzi w czolo, bo w koncu nie napisal gdzie:P A jak bedzie sie burzyl (a mam taka nadzieje) to sie spytam gdzie chce to buzi:P Ciekawe co dzisial z tego wyniknie:) A wogole to wczoraj mu robilam masaz za ta koszulke ze Slayera:) Jak go robilam, to mialam taka ochote sie przytulic do niego...ehhh