Archiwum 13 września 2003


wrz 13 2003 Ale mnie wszystko boli:(((
Komentarze: 0

2003-09-13

Dzisiaj na zajeciach z dziecmi mielismy podchody. Ja z kumpela mialysmy przejsc trase wczesniej (jakies pól godziny) i porozkladac koperty z mapkami i zadaniami. Mialy byc 2 trasy: nasza i kumpli. Oni szli swoja i rozkladali karteczki, a my swoja. No i oczywiscie cos musialo nie wyjsc, a jakze by inaczej. Doszlysmy nad Paprocany, a tam sie okazuje, ze jest jakas impreza zamknieta i nie wejdziemy do srodka, a co za tym idzie, dzieci tez nie. Kumpela zaczela na szybko rysowac nowe mapki i zmienilysmy nieco trase. Dalej poszlysmy lasem. Ona tak te koperty rozkladala, ze trudno bylo je zobaczyc. Doszlysmy na punkt koncowy czyli zameczek w Promnicach. Tam spotaklysmy kumpli od drugiej trasy. Oni juz tez rozlozyli. Wczesniej, jak rozkladalysmy koperty, zadzwonil kupel, ktory szedl z dziecmi nasza trasa. Nie wiedzial co dalej, bo ktos zerwal koperte z drzewa. Okazalo sie, ze sa jakies cztery punkty za nami, wiec musialysmy przyspieszyc. Na miejscu czekalysmy razem z kumplami na dzieci, ale cos dlugo ich nie bylo. No i oczywiscie pobladzili, niektórych kartek wogóle nie znalezli. Postanowilysmy sie wrócic i ich znalezc. W koncu sie pojawili. Doszlismy pod zameczek i zaczelismy wracac do kosciola. Wszystkie dzieci marudzily, ze chce sie im pic i ze je nogi bola. Po dlugim marszu doszlismy. Nasza grupa wyszla z kosciola o 15 i miala wrócic na 17. Bylismy z powrotem o 19:))) Oczywiscie rodzice sie juz zaczeli pytac co z nimi. Jestem totalnie wykonczona, wszystko mnie boli. A na 19 mialam miec próbe teatru. Próba zaczela sie pózniej. Ojciec R. (franciszkanin) kazal nam przygotowac plachte, bo cwiczymy sceny, grane jako cienie, do przedstawienia o sw. Franciszku. Ja gram sultana i ojca Franciszka. Oczywiscie usmialam sie nieziemsko na próbie. Szczegolnie z P., jak wylatywal z jakims zboczonym haslem albo ruchem:))) Teraz martwie sie, bo nie wiem co zrobic. Dzieci z drugiej trasy znalazly ptaszka (a swoja droga to tamta grupa sie wrócila w polowie trasy, bo nie mogla dojsc). Ptaszek ma zlamana nózke. Chce go zaniesc jutro do weterynarza, tylko nie wiem, czy on go bedzie leczyl za darmo czy nie. Bo ja zabardzo nie mam kasy. A ptaszka mi zal, bo jest naprawde kochany. Wiec nie moge pozwolic by umarl. Jakos sie go uratuje:)))

arien : :