Pierwszy dzien wiosny...
Komentarze: 1
2005-03-21
Coraz rzadziej pisuje...bo i coraz mniej mam czasu. A wszystko wokol mnie tak szybko sie dzieje...W piatek bylam na Tyskiej Drodze Krzyzowej. W tym roku pogoda byla okropna, ale i tak bylo fajnie. Jakos mnie to podbudowalo psychicznie i duchowo. A w sobote bylam w Scrubsie na koncercie Isolated i cos jeszcze gralo. Fajnie bylo, tylko po raz kolejny zastanawialam sie nad zachowaniem D...Wogole to nie wiedzialam do konca, czy pojde, bo Sz. nie bardz chcial.,ale go namowilam. D. chcial, zebym przyszla, nawet proponowal, ze jak co, to moze mi kasy na wstep pozyczyc. A kiedy przyszlismy...jego pewne gesty, drobne, a jednak tak wiele mowiace...On szuka kontaktu ze mna. Gesty typu: siedze sobie i czuje zimny kufel na karku, patrze, a to D., albo w kiblu (bo poszlam do meskiego - w damskim jak zwykle kilometrowa kolejka:]) stoje z jakas laska i gadamy i nagle cos mnie przydusza - odwracam sie - oczywiscie D. Takie drobne gesty, niby calkiem normalne, kolezenskie, a jednak cos w nich takiego innego...mam dziwne przeswiadczenie, ze on ciagle pamieta o tym co bylo i ciagnie go do mnie, a zreszta mnie tez ciagnie...ale teraz wiem, ze to tylko dziwne cos, bo kocham Sz. - z dnia na dzien coraz bardziej...I jeszcze jedna mile wspomnienie z tego koncertu...szlam do ubikacji (tym razem damskiej) i z meskiego wychodzil chlopak - przystojny, i tak popatrzal na mnie...jego spojrzenie sprawilo, ze poczulam sie przez moment bardzo atrakcyjna kobieta, bo tak na mnie spojrzal...bardzo mile uczucie...Wczoraj dla odmiany bylam w katedrze, bo jak zwykle w Niedziele Palmowa jest zjazd mlodziezy, a wiec spotykam tam mase znajomych z rekolekcji...i spotkalam tez Rudiego...i doszlam do wniosku, ze nie zmienil sie w stosunku do mnie, dalej pozostal moim adoratorem...no w kazdym badz razie milo spedzilismy czas:] Dzis - pierwszy dzien wiosny, dzien wagarowicza - nie poszlam do szkoly, nie planowalam wagarow, tylko nie zdazylam zrobic zadania na polski, bo robilam bibliografie, potem poszlam z dziewczynami na lody do Maca...a Sz. jest na mnie zly, bo mialam zaraz po tym, jak oddam bibliografie przyjsc do niego, ale bardzo chcialam pojsc z dziewczynami do Maca, jak kiedys...Wiec napisalam, ze moge byc o 15, a on...poczul sie olany. Nie dziwie mu sie, ale to nie mialo byc tak...zreszta zawsze wychodzi inaczej niz tego chce...zawsze...
Pusto, ciemno, smutno,
naga siedze w mokrej trawie,
wolam Cie,
odpowiada tylko echo...
Dodaj komentarz