"A morze tak, a może nie..."
Komentarze: 3
2005-02-06
Ostatnio mam spore zaleglosci w pisaniu, ale jakos czasu mi brak albo jak juz zaczne to cos mnie odrywa od komputera. Chyba najistotniejszym wydarzeniem ostatnich dni byl Port Piesni Pracy czyli szantowe spotkanie w szkole muzycznej, ktora na dwa wieczory zamienia sie w wielki okret. W piatek byl konkurs, ale ja bylam dopiero wieczorem (oaza) i juz bylo po konkursie, bylam wlasciwie na samej koncowce. I zobaczylam mojego bylego z jego aktualna dziewczyna. Niby juz nic do niego nie czuje, a jednak...zabolal mnie ten widok. I to, ze poznalam ja, kiedy bylismy jeszcze razem. Zastanawia mnie, czy juz wtedy mu sie podobala. Gdy zobaczylam jak go obejmuje, glaszcze...cos mnie ukulo w srodku, bo ona dotykala czegos, co bylo kiedys tylko moje...No i przez te odczucia mialam caly piatkowy koncert do niczego. Ale za to w sobote odbilam to sobie, bawilam sie na calego (jego nie bylo, bo tym razem byl to koncert platny - 15 zl). Byly moje kochane Banana Boat. I zakochalam sie w nowym zespole - Shannon(www.shannon.art.pl). Graja muzyjke celtycka, sa naprawde super. Nawet kupilam sobie ich plyte na spolke (5 osob). I tylko jedna rzecz popsula mi ten sobotni wieczor - jak przyszlam, to dowiedzialam sie, ze pewna znajoma mojej mamy umarla na raka pluc. Przykro mi sie zrobilo, bo ja bardzo lubilam, z bratem zartobliwie nazywalismy ja "ciocia Hania". Jej maz teraz zostal sam z dwudziestoparoletnim uposledzonym umyslowo synem, a on jest strasznie nieporadby zyciowo...Swiec Panie nad jej dusza....i czuwaj nad jej rodzina...
Dodaj komentarz