lip 09 2005

I po wyjezdzie...:(


Komentarze: 2

2005-07-09

Tydzien szybko minal. W Korbielowie bylo cudownie. Ja bylam w pokoju z Sz., O. z L., a lazienke mielismy wspolna. Pogoda nie byla najlepsze, bo czesto padalo, ale i tak dobrze sie bawilam. Najwspanialsze bylo to, ze bylysmy ciagle razem. Zasypialam u jego boku i budzilam sie przy nim. Milo bylo rano polezec rano, poprzytulac sie. Razem tez gotowalismy np. ryz z sosem slodko-kwasnym (na grzalce do wody:], nie ma jak pomyslowosc). Troche tez pilismy, ale jakos dziwnie sie tam pilo, bo wszystko usypialo. Drugiej nocy poszlismy spac jak pial kogut...ale rano, czylo kolo 4:30:] W gorach bylismy malo, bo pogoda niezbyt, ale widoki byly cudowne. Prowadzilam takze obserwacje wiejskiej ludnosci i zycia wsi. Zauwazylam tendencje u babc: wszystkie nosza spodnice wzorzyste, sweterek i chuste, a jak nie maja chusty to maja kok z warkocza:] A we wsi, przy plotkach, za sklepem, na lwakach siedzieli faceci i pili. Widzialam tez biede, ta wiejska. Byla tam taka jedna, szczegolnie biedna chata. Zal mi bylo tych dzieci, ktore tam mieszkaly. Wyjazd ten wiele zmienil we mnie i w Sz. pewnie tez. Ja poczulam sie dowartosciowana i kochana. Sz. ciagle powtarzal, ze jestem sliczne, ze mam piekne oczka i na jego twarzy widzialam prawdziwy zachwyt. Zreszta, gdy szlam po wsi, ubrana w bluzke na ramionczkach i krociutkie spodenki, to widzialam, ze mezczyzni sie na mnie gapia. Po raz pierwszy odczulam zainteresowanie moja osoba obcych ludzi. Bylismy takze na Slowacji. Byly tam tylko 2 sklepy, wiec chcielismy isc dalej, ale nad naszymi glowami zaczal krazyc roj much, ktora nie odlatywaly i gonily nas. Strasznie to bylo. A gorach bylo pelno much, ktore jak sie przyczepily do czlowieka, to sie nie chcialy odczepic i probowaly kasac. Ten wyjazd bardzo mnie zblizyl z Sz., zarowno fizycznie jak i psychicznie. Ciezko mi sie znowu przyzwyczaic, ze nie ma go stale przy mnie:( Wczoraj wieczorem dostalam od niego sms:"Chodz, poloz sie obok mnie, chce w ksiezycu, w ksiezycu tulic Cie, kochac, kochac, kochac tak bez pamieci...:*:*:*:*;(;(;(". Przeczytalam go i rozplakalam sie...tesknota za ukochana osoba jest straszna...

arien : :
Dotyk_Anioła
24 lipca 2005, 14:34
Cieszę się, że wyjazd się udał :) Zazdroszczę takiego poczucia bliskości... By zasypiać i budzić się obok ukochanego mężczyzny...
10 lipca 2005, 19:31
Ojej, nie zdąrzyłam życzyć udanego wyjazdu... Ale widzę, że i bez tego było fajnie :) Tak, tęsknota za ukochaną osobą jest straszna, ale uczucie radośći gdy ta osoba jest przy tobie wszystko wynagradza :) Pozdrawiam :)

Dodaj komentarz