lut 14 2005

Gdy dopadnie Cie bezsilnosc...


Komentarze: 3

2005-02-14

Wczorajszy dzien byl koszmarem, a wszystko przez to, ze jestem kobieta...Dostalam wczoraj okres, nawet bylam zadowolona, bo lepiej wczoraj niz w walentyki (bo mialabym wtdey ten dzien do niczego). Troche bylam zdziwiona, ze mnie brzuch nie boli, ale jak nie boli, to tableteki przeciwbolowej nie wzielam. Poszlam sobie jak zwykla do kosciola na 10:30 i wtedy zaczely sie schody. Pod kosciolem zaczal mnie troche bolec brzuch, ale pomyslalam, ze jak sobie usiade, to mniej mnie bedzie bolal. Jak usiadlam w ksociele, to myslalam, ze z bolu zemdleje i niewiel brakowalo, zeby sie tak stalo. Poszlam do lazienki, bo tam jest chlodniej. Bylam cala spocona (bo mialam goraczke), bylo mi strasznie slabo, wiec postanowilam pojsc do domu. Ale jak wyszlam z kosciola, to musialam przykucnac, bo nie bylam w stanie ustac, a co dopiero isc. Dowloklam sie do najblizszej lawki, tam skulona siedzialam jakies 6 min, po czym doslzam do nastepnej lawki (jakies 6 m dale) i znow siedzialam tam 5 min i szlam dalej do nastepnej lawki - w sumie zaliczylam po drodze wszystkie lawki (ok 6). Na ostatnie to juz myslalam, ze umre. Siedzialam skulona z bolu, lzy cieknely mi po policzkach. Komorki nie mialam przy sobie (bo po co mi komorka w kosciele:/), wiec nie moglam zadzwonic do domu, zeby tata po mnie przyjechal. Czulam sie okropnie nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Po raz pierwszy bylam tak bardzo bezradna, bo do donu mialam tak blisko, a jednak w tamtej chwili byla to odleglosc nie do przebycia dla mnie. W kolo sami obcy ludzie, obojetni na cudze cierpienie, zadnych znajomych, bylam sama, zbyt slaba by cokolwiek zrobic. Czulam sie fatalnie, naprawde nie wiedzialam co mam zrobic, po prostu czekalam az cos sie stanie, bo co mialam zrobic? Na szczescie po jakims czasie bol zelzal odrobine i bylam w stanie dojsc do domu, a tam juz sie zajela mna mama. Z kosciola mam do domu ok 7 min, wczoraj szlam 35 min. Nigdy nie chcialabym przezyc takiej sytuacji ponownie, ten bol i ta bezradnosc i swiadomosc beznadziejnosci sytuacji, w jakiej sie znalazlam...Dlaczego tak ciezko byc kobieta?????

arien : :
Dotyk_Anioła
14 lutego 2005, 22:21
Być kobietą... Ale to ma swoje uroki...
14 lutego 2005, 17:13
No tak, trudno się nie zgodzić... Biedulka... dlatego ja zawsze ze sobą mam jakieś tabletki przeciwbólowe :P No ale cóż, nie zmienimy tego, co stworzyła natura...
o_t_e
14 lutego 2005, 10:16
...tylko my jestesmy na tyle silne żeby to znieść...

Dodaj komentarz